Nie taki ser pleśniowy zły…

Pleśń najczęściej kojarzy nam się z czymś bardzo negatywnym. Słysząc o serach wytwarzanych przy użyciu właśnie pleśni wielu z nas przychodzi na myśl ich mdły smak i bardzo silny zapach. Choć zarówno ich smak jak i zapach mają swoich przeciwników i zwolenników, niezmienną prawdą pozostaje to, że pewne rodzaje pleśni są w środowisku bardzo pożądanym elementem i takie właśnie biorą udział w produkcji serów.

Korzystna mikroflora

Oprócz pleśni w procesie wytwarzania serów pleśniowych biorą udział również pomocnicze kultury bakterii oraz drożdże. Wszystkie trzy elementy tworzą razem mikroflorę odpowiedzialną za smak, zapach, konsystencję i właściwości probiotyczne serów. Odpowiednio zachowana mikroflora zapobiega tworzeniu się niepożądanych bakterii w naszym układzie pokarmowym ze względu na skuteczne obniżanie pH (co nie pozwala na rozwój większości kultur.

Zdrowy przysmak

Sery pleśniowe są bogate w wapń i fosfor, co sprzyja budowaniu i utrzymaniu mocnego układu kostnego naszych ciał, a także zdrowych zębów. Duża zawartość witaminy A oraz tych z grupy B (w szczególności B12), a także witaminy D, E i K sprawia, że sery pleśniowe niejednokrotnie postrzegane są jako jeden z najlepszych produktów spożywczych odpowiedzialnych za prawidłowe działanie wielu procesów trawiennych naszego organizmu. Spore ilości sodu i potasu ma pozytywne działanie na pracę mięśnia sercowego, zapewniając prawidłowe spełnianie jego funkcji.

Uwaga na linię!

Osoby spożywające sery pleśniowe powinny zwracać uwagę na swój dzienny bilans energetyczny. W 100 g najbardziej popularnego w Polsce camemberta znajduje się ponad 350 kcal, a prawie 1/3 masy sera stanowią tłuszcze. Niestety, w dużej mierze są to nasycone kwasy tłuszczowe (prawie 20 g na 100 g sera). Tak więc częste spożywanie serów pleśniowych w dużych ilościach grozi nadwagą. Na sklepowych półkach dostępne są produkty light o obniżonej zawartości tłuszczu, nie są one tak smaczne, ale mogą stanowić alternatywę dla osób będących na diecie.

Na poprawę nastroju

Tyrozyna to związek chemiczny, którego niedobór powoduje obniżenie poziomu dopaminy i norepinefryny w organizmie, co z kolei wywołuje depresję, uczucie zmęczenia i ogólną niechęć do działania. Na całe szczęście, tyrozyny jest całkiem sporo w właśnie wyżej opisywanych serach pleśniowych. Przypadek? Nie sądzę ;). Dodatkowo tyrozyna jest bardzo istotna dla prawidłowego funkcjonowania tarczycy i przysadki mózgowej. Brak tego aminokwasu wywołuje niedoczynność tarczycy, co może objawiać się w postaci zmęczenia i wyczerpania.

Spożywanie serów pleśniowych może nam przynieść całe mnóstwo korzyści, robiąc to oczywiście z umiarem i rozsądkiem. Uważajmy na ilości, które jemy, bo może się to odbić na nas w postaci niechcianej nadwagi. Natomiast regularne przyswajanie probiotycznych serów wspomoże naszą gospodarkę hormonalną oraz ogólne samopoczucie.